niedziela, 25 września 2011

12. Jesienne zmiany

W ostatnim czasie w mojej głowie wiele się działo. Wiele przemyśleń i równie wiele wniosków. A co za tym idzie - także i postanowień.
Między innymi postanowiłam, że nikt więcej nie wejdzie mi na głowę.
A jeśli mówię nikt, to znaczy, że nikt.
Nawet przyjaciel.
Bo jeśli ten przyjaciel się tak zachowuje, że wykorzystuje moje serce, moją chęć pomocy, wchodzi mi na głowę, sprawia, że jest mi smutno, rani mnie, to znaczy, że tym przyjacielem nie jest.
I nie warto sobie w ogóle tym zaprzątać głowy.
Bo przyjaciele tak nie robią.
Ja nie potrzebuję całej hordy fanów i znajomych by czuć się lepiej, by czuć się zauważoną i docenioną. Mi wystarczy kilkoro przyjaciół, ale takich, przy których czuję się swobodnie, którzy mnie akceptują taką jaką jestem, którzy sprawiają, że czuje się doceniana i lubiana, oraz przy których nie muszę udawać kogoś kim nie jestem, ani oni przy mnie nie muszą nikogo udawać. Tych kilkoro przyjaciół mam i za to im dziękuję, że są ze mną, gdy ich potrzebuję.
Kolejną zmianą na pewno będzie moje nastawienie do wszystkiego wokół. Wierzę, że przestanę się bać. Pozbędę się moich lęków i zacznę żyć normalnie. Czeka mnie długa droga i sporo pracy, ale wierzę, że psycholog pomoże mi znaleźć właściwy kierunek.
Zamierzam też trochę zmienić fryzurę, tak jak o tym jęczę K. od jakichś dwóch miesięcy - na taką, jaką nosiłam kilka lat, przed zeszłorocznym nieszczęśliwym strzyżeniem - czyli skośna grzywka i dłuższe nieco włosy.
Planuję też moje włoski potraktować jakimś naturalnym kolorowaniem, zamiast farbowania, żeby moje siwe włosy nie straszyły mnie co rano w lustrze, ale żeby też ich nie niszczyć specjalnie. Wręcz odwrotnie.
Kolejna zmiana - nie zamierzam więcej się przejmować "co powiedzą inni".
To głupota. Nie, nie tyle obcy ludzie, ale ci bardziej mi znani, którzy próbują mi narzucać jak mam wyglądać, jak się zachowywać. Nawet nie tyle "co mam robic". a raczej "czego mam NIE robić", by przypadkiem nie wyszło, że jestem w czymś lepsza. A w dupie to mam. Będę po prostu sobą. I ta myśl mi sprawia chyba największą radochę.
Reszta zmian i postanowień, będzie opisana w czasie przyszłym. Pozdrawiam.

3 komentarze:

  1. No moja droga, nie będę ukrywał że szalenie cieszy mnie Twoje podejście do tematu tak jak byś miała przysłowiowe "jaja". Potrafisz pomimo ciężaru i stopnia trudności niektórych decyzji w Twoim życiu podjąć je. Nic tylko patrzeć jak z dnia na dzień osiągasz to czego pragniesz. =]

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się na te Twoje zmiany. Czeka Cię mnóstwo pracy, ale efekt końcowy jest chyba tego wart. :)

    OdpowiedzUsuń