środa, 17 października 2012

25. Pomyliłam wilka.


W nawiązaniu starej indiańskiej legendy, o dwóch wilkach, z przykrością stwierdzam, że do tej pory karmiłam nie tego wilka którego powinnam.
Moje serce pełne było żalu.
Głównie z powodu ludzi, na których się zawiodłam.

Acz nie tylko.

Cała masa zmartwień: o przeszłości,  co poszło nie tak, co mogło pójść lepiej, co mnie zabolało, a co chciałabym, żeby potoczyło się zupełnie inaczej; o przyszłości zastanawiając się kiedy i czy w ogóle spełnią się moje plany i założenia, albo martwiąc się na zapas beznadziejnymi sprawami.
Żal, zawód, bezradność, złość, rozpacz, smutek, strach....
a przede wszystkim strach, bo od niego wszystko się bierze - były doskonałym pokarmem dla "złego wilka".

I nie chodzi tu o użalanie się nad sobą, bo z tym na szczęście nie mam problemu, ale chodzi raczej o to, co w ciszy trawiło moją duszę. Chodzi o to, co niewypowiedziane i co kumulowało się latami. Te wszystkie myśli i uczucia, zamiast płynąć swobodnie i minąć, uwiązały się do mnie niczym tonący do brzytwy, a ja głupia nawet nie wysiliłam się, by je od siebie odczepić.
Poddałam się im. Stałam się nimi. Stałam się żalem, stałam się smutkiem. Taki stan potrafi na prawdę zmęczyć....

Drugi wilk, leży gdzieś w kącie i skomli cicho, nieśmiało przypominając o swojej obecności.

Może usłyszałabym go wcześniej, gdyby nie ona. Pazerna, wstrętna i perfidna.Omamiła mój umysł. Wszystko przestało być istotne bo myślałam tylko o niej.
Przez nią wciąż karmiłam złego wilka.
Moja towarzyszka, "przyjaciółka". Niby chce ukoić, a tak na prawdę omamia i sprawia jeszcze większy ból. Nie znam nikogo bardziej perfidnego niż ona. Do tej pory się jej poddawałam, dawałam sobie wejść na głowę. Robiła co chciała. Ale w końcu dojrzałam do tego by definitywnie powiedzieć jej "wypier......".
I jestem gotowa walczyć o swój spokój. Wiem, że nie pozbędę się jej od razu i na zawsze, bo ta łajza lubi wracać, ale wystarczy znaleźć tylko na nią sposób. Zbyt wiele już przez nią straciłam. Zabiera mi zdrowie i czas. Ale każdy normalny człowiek wie, że toksyczne znajomości trzeba w końcu skończyć.
Czuję się gotowa stawić jej czoła.

Depresja. Bo to o niej oczywiście mowa.
Wierzę, że więcej nie pokrzyżuje mi planów.
Pora uwierzyć, że to co ona mi pokazuje to tylko iluzja, przez którą muszę się przebić, by dostrzec prawdziwy obraz rzeczywistości.



1 komentarz:

  1. Każ tej bijacz trzymać się z dala co najmniej na odległość ręki. xd

    OdpowiedzUsuń