Jeszcze śnieg dobrze nie stopniał, jeszcze luty się nie skończył, a już powiało wiosną. Ptaki zaczęły śpiewać szalone trele, niebo zrobiło się jakby jaśniejsze, powietrze jakby się ociepliło i pomimo, że jeszcze tego nie widzisz, to one już wiedzą, że wiosna jest blisko. One. Zwierzęta. Istoty które zachowały swoje pierwotne instynkty, i które mają zdecydowanie bliższy kontakt z matką naturą. Dzikie gołębie (dzikie, nie te miejskie) zaczynają już się nawoływać swoimi "sowimi" pohukiwaniami, bażanty staczają walki godowe, osiedlowe koty zrobiły się bardziej żywotne i jakby słońce się ożywiło i zaczęło częściej pokazywać swoje oblicze.
Wraz z podmuchem wiosny nastały zmiany.
I to niespodziewane zmiany.
Wyrzuciłam z siebie pewne negatywne emocje które od lat zatruwały moja duszę. Najwyższa pora.
A także od dwóch dni mamy z K. nowego współlokatora. Jest to piętnastoletni kocur. W przykrych okolicznościach zmarł mu właściciel i kot trafił na tydzień do schroniska. Ponieważ jego właściciel był moją rodziną, postanowiłam, że zajmę się kotkiem. Decyzję podjęłam tak na prawdę szybko, w ciągu paru chwil, nie znając tego kota (widziałam go raz kiedyś, jak był malutki) i zastanawiałam się czym ten "kot w worku" się okaże. Jednak, gdy teraz patrzę na niego, to wiem, że postąpiłam słusznie. Jest bardzo grzeczny, słodki i straszny z niego przytulas.
Czuję, że będzie nam się dobrze razem mieszkało.
Wybrałam się dziś na giełdę kamieni szlachetnych i minerałów. Uwielbiam te giełdy, zawsze znajdę tam coś ku uciesze mojego oka i serca, za rozsądne pieniądze. Jednak dziś wyjątkowo poszłam tam bez planu, bez książek o kamieniach, nie wiedząc tak na prawdę czego potrzebuję. Jednak przeznaczenie poprowadziło mnie ku wisiorkowi w kształcie jesiennego liścia z jaspisu, oraz ku pierścieniowi z rubinami którego pokochałam od pierwszego wejrzenia. Kotu też się spodobał, bo już zdążył się o niego otrzeć i obsmarkać :)
Jaki ten los potrafi być przewrotny.
Chciałaś babo zwierze? To masz!
Owszem chciałam, ale myślałam o ptaku, psie.... nie o kocie.. Miałam dwa! I koty to mali destruktorzy! Gryzą kwiatki, sikają, niszczą i drapią meble! Poza tym chciałam przygarnąć psa ze schroniska, pomóc jakiemuś staremu psinie, którego nikt by nie chciał, który z powodu swojego wieku nie miał by żadnych szans na adopcje. To był mój mały cel w życiu, który sobie założyłam będąc jeszcze dzieckiem we wczesnych latach podstawówki.
No i pomogłaś. Kotu. Który trafił do schroniska, bo właśnie nikt go nie chciał.
Ja chciałam.
My chcieliśmy. I teraz ta słodka istotka, leży sobie na kanapie zwinięta w kuleczkę i śpi.
Pewnie jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie, nim przejdzie mu depresja spowodowana śmiercią właściciela i kilkukrotną zmianą otoczenia.
Jednak jestem dobrej myśli. Kot okazuje miłość i wdzięczność przytulaniem się do nas i donośnym mruczeniem przy każdym dotknięciu.
Nie mogę się doczekać, aż się całkiem ociepli!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz